Estera Flieger: Opozycja nie może powtórzyć błędów sprzed 2015 roku, bo PiS wróci wzmocniony

Nie może być powrotu do polityki sprzed 2015 roku. Opozycja musi wreszcie zrozumieć, że Polska i jej społeczeństwo wraz ze swoimi aspiracjami bardzo się przez ostatnie osiem lat zmieniły.

Publikacja: 16.10.2023 04:10

Koniec końców PiS znajdzie się w opozycji, bo choć prezydent wciąż może mu powierzyć misję tworzenia

Koniec końców PiS znajdzie się w opozycji, bo choć prezydent wciąż może mu powierzyć misję tworzenia rządu, to PiS nie da rady uciułać sejmowej większości

Foto: PAP/Paweł Supernak

Czytaj więcej

Wybory parlamentarne. Polacy wybrali Sejm i Senat. Są ostateczne wyniki wyborów


Za nami bardzo zła, niemerytoryczna kampania. Polaryzacja jeszcze nigdy nie była tak silna, a wojna polsko-polska tak totalna. Kto mógłby się spodziewać, że najlepszym momentem w kampanii będzie debata zorganizowana w studiu TVP? Dlaczego? Bo przegrał w niej duopol – najsłabiej wypadli zajmujący się sobą nawzajem Mateusz Morawiecki i Donald Tusk, podczas gdy przedstawiciele pozostałych partii wykorzystali szansę, by w minutę, którą dysponowali w kolejnych rundach, zaprezentować jak najwięcej konkretów.

Donald Tusk bezsilny bez Trzeciej Drogi i Lewicy. Koniec idei jednej listy

I tak samo duopol wcale nie odniósł sukcesu 15 października. Bo w żaden sposób nie da się stwierdzić, że wybory wygrał Donald Tusk, sam jeden. Jeśli już, wygrali je lider KO, liderzy Trzeciej Drogi i liderzy Lewicy. Bo choć to KO spośród wymienionych komitetów zdobyła najwięcej głosów, bez współpracy z pozostałymi nie jest w stanie ani stworzyć rządu, ani jakkolwiek inaczej zagrozić skutecznie PiS. A współpraca nie będzie możliwa, jeśli KO – i co istotne, także jej zaplecze medialne, bo nie oszukujmy się, że takiego nie ma – będzie narzucać swoją dominację z równą arogancją, co wcześniej koncepcję jednej listy pod jej przywództwem.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Wielki sukces Trzeciej Drogi. Największy zwycięzca wyborów?

Koncepcja jednej listy zresztą w niedzielę przegrała: teza o tym, że to jedyna droga dla opozycji upadła. Partie ściągane pod próg jednak go przekroczyły, bo tak zdecydowali Polacy. I to Polacy są zwycięzcami tych wyborów – czekający niekiedy długimi godzinami w kolejkach, nawet po północy, jeśli ustawili się w nich przed 21. Nie ma żadnych podstaw do tego, by stwierdzić, że zagłosowali za polaryzacją. To już za mało. Tak, jak nie da się zlekceważyć głosów wyborców PiS, tak nie da się zignorować z pozycji najsilniejszego ugrupowania po stronie opozycji głosów wyborców pozostałych partii.

Wybory pokazały, że anty-PiS to za mało

Rację mieli odsądzani od czci i wiary symetryści: anty-PiS to za mało, polityka powinna być konfrontacją programów, a siła demokracji polega na różnorodności. Polska potrzebuje depolaryzacji i debaty publicznej, by rozwiązać swoje problemy. Wygląda więc na to, że stara gwardia publicystów mocno się pomyliła – czy wyciągnie wnioski? Jakoś nie zrobiła tego od 2015 roku.

Społeczny mandat PiS jest wciąż potężny: po ośmiu latach poparcie dla partii rządzącej nie spada poniżej 30 proc

Czekając na oficjalne wyniki, przyjmijmy, że koniec końców PiS znajdzie się w opozycji, bo choć prezydent wciąż może mu powierzyć misję tworzenia rządu, to PiS nie da rady uciułać sejmowej większości. Ale należy założyć, że po pierwsze, PiS będzie opozycją silniejszą i o wiele bardziej skorą do nauki niż ta, którą obserwowaliśmy przez osiem lat. Po drugie, społeczny mandat PiS jest wciąż potężny: po ośmiu latach poparcie dla partii rządzącej nie spada poniżej 30 proc. – to fenomen nie do zlekceważenia i wynik, którego nie osiągnęła po 1989 roku żadna inna partia. Rację ma prezydent Aleksander Kwaśniewski, który komentując wyniki exit poll w TVN24 podkreślił, że należy uważnie wysłuchać milionów wyborców PiS, starając się dobrze zrozumieć ich problemy.

PiS w każdej chwili może wrócić do wzmocniony

Pierwszy i drugi punkt spina zresztą wypowiedź Adriana Zandberga, który zwrócił uwagę na to, że nie należy popełnić błędów, które wcześniej dały PiS władzę. Prawica w każdej chwili przecież może wrócić wzmocniona – opozycja może przecież pogrążyć się w konfliktach i jej rząd (o ile taki w ogóle powstanie) się rozsypie albo niestety zrobi to, przed czym przestrzega Zandberg. Bo jeśli Szymon Hołownia już w wyborczy wieczór mówi o „rozdawnictwie”, które należy zatrzymać, to trudno ryzyko powtórzenie poprzednich błędów wydaje się bardzo realne…

Utopijne byłoby złożenie, że odtąd politycy opozycji będą się ze sobą we wszystkim zgadzać. Ba, byłoby to wręcz szkodliwe. Ale politycy opozycji muszą zrozumieć wreszcie rzecz absolutnie podstawową: Polska i jej społeczeństwo wraz ze swoimi aspiracjami bardzo się przez ostatnie osiem lat zmieniły. Polacy nie chcą powrotu polityki sprzed 2015 roku.

Autorka

Estera Flieger

Niezależna publicystka


Za nami bardzo zła, niemerytoryczna kampania. Polaryzacja jeszcze nigdy nie była tak silna, a wojna polsko-polska tak totalna. Kto mógłby się spodziewać, że najlepszym momentem w kampanii będzie debata zorganizowana w studiu TVP? Dlaczego? Bo przegrał w niej duopol – najsłabiej wypadli zajmujący się sobą nawzajem Mateusz Morawiecki i Donald Tusk, podczas gdy przedstawiciele pozostałych partii wykorzystali szansę, by w minutę, którą dysponowali w kolejnych rundach, zaprezentować jak najwięcej konkretów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Sondaże wyborcze. PiS utrzymuje przewagę, Tusk mobilizuje wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Co wpycha nas na głęboką europejską prowincję?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: XI Jinping w Europie. Nasz kontynent staje się poligonem zewnętrznych potęg